
Do 24 kwietnia granicę Polski z Ukrainą przekroczyło 2,96 mln osób – poinformowała dwa dni później Straż Graniczna.
Dwa miesiące wcześniej świat naszych wschodnich sąsiadów uległ diametralnej zmianie. Inwazja rosyjska stała się faktem mimo tego, że większość komentatorów do ostatniej chwili nie uznawała jej za realną. Wszystko miało się rozejść po kościach, dyplomacja, naciski, targi oraz rozmowy kuluarowe miały zastąpić starcie kinetyczne. Tak się jednak nie stało. Nazywana w Rosji wojskową operacją specjalną ofensywa rozgorzała bezpośrednio po porannym wystąpieniu Władimira Putina. Wojska rosyjskie wkroczyły na Ukrainę od północy, z terenu Białorusi, oraz od wschodu i południa, od strony Krymu. Spotykali się z zaciekłym oporem. W działaniach wykorzystano około 75 samolotów oraz 100 rakiet krótkiego i średniego zasięgu, które uderzyły w cele w różnych częściach kraju, w tym w Kijowie i Charkowie. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wprowadził stan wojenny, a tuż po godzinie 23.00 podpisał dekret o powszechnej mobilizacji mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat. Tym samym Ukraińcy otrzymali zakaz opuszczania Ukrainy.


Zakaz nie dotyczył oczywiście osób starszych, kobiet i dzieci. To mogło oznaczać dla Polski tylko jedno – wielki, bezprecedensowy, nie tylko w historii naszej, lecz także świata, napływ fali uchodźców, który rozpoczął się praktycznie zaraz po rozpoczęciu działań wojskowych. Sytuacja niespotykana, bo o ile ta
lub wykup dostęp do wszystkich
artykułów
Każdego tygodnia dołączają do nas nowi użytkownicy, bądź wśród nich!