Jakie były twoje pierwsze wrażenia, kiedy dowiedziałeś się, że Ukraina została zaatakowana przez Federację Rosyjską?
Pierwsze wrażenie było bardzo proste i powszechne dla większości Ukraińców. Było bardzo wcześnie rano, kiedy pierwsze rakiety uderzyły na ukraińskie terytorium. Moja żona przebudziła się szybciej niż ja, obudziła mnie i powiedziała, że zaczęła się wojna. Otrzymaliśmy informację, którą mieliśmy gdzieś z tyłu głowy od jakiegoś czasu, zakładaliśmy, że taki scenariusz jest możliwy. Byliśmy po tej stronie ukraińskiego społeczeństwa, które spodziewało się wojny. Uważaliśmy, że to jest tylko kwestia czasu. Bardzo realistycznie, a zarazem pesymistycznie patrzyliśmy na rozwój sytuacji.
Czy już pierwszego dnia rakiety uderzyły we Lwów?
W sumie to tak, to był pierwszy dzień. Nie spadły one w centrum miasta, ale na obiekty wojskowe w obwodzie lwowskim, bardzo niedaleko od samego miasta.
Jak ukraińskie społeczeństwo odbierało sprawę gromadzenia wojsk rosyjskich przy granicy?
Przyglądaliśmy się bardzo dokładnie rozmieszczaniu rosyjskich wojsk wokół granicy. Wiedzieliśmy o planach ewakuacyjnych ludności Donbasu na tygodnie przed inwazją. Wiedzieliśmy także, że oligarchowie ukraińscy opuszczają kraj w swoich prywatnych samolotach. Kiedy złożysz te wszystkie informacje w całość, powstaje spójny obraz tego, co nastąpiło 24 lutego. Jeżeli ludzie, którzy mają dostęp do większej ilości informacji niż ty, podejmują jakieś poważne kroki, to znak, że coś wisi w powietrzu. Podczas rozmów ze swoimi znajomymi byłem bardzo pesymistycznie nastawiony, nie wiedziałem, jak to nastąpi i kiedy, ale wiedziałem, że do inwazji lub jakiegoś rodzaju ataku dojdzie. Dlatego też zaczęliśmy działać. Moja żona ma biznes oparty na produkcji, więc podjęła kroki mające na
lub wykup dostęp do wszystkich
artykułów
Każdego tygodnia dołączają do nas nowi użytkownicy, bądź wśród nich!