Z prof. Antonim Kamińskim, socjologiem, pracownikiem Instytutu Studiów Politycznych PAN, rozmawia Krzysztof Łagojda.
Zaraz po wojnie komuniści likwidują samorząd. W roku 1950 zostają zlikwidowane urzędy sołtysa, burmistrza, prezydenta miasta, za to zostają powołane prezydia rad narodowych, które istnieją do końca PRL-u. Jak ówcześnie rządzący podchodzili do idei samorządności?
Centralizacja była wtedy podstawą filozofii ustrojowej – niszczenia społeczeństwa obywatelskiego, zdolności do samoorganizacji społecznej. Partia komunistyczna odgórnie wprowadzała swój porządek społeczny drogą rewolucji, więc to, co nazywano wtedy samorządem, było samorządem wyłącznie z nazwy. Samorząd nie miał autonomii, nie istniała własność komunalna. Był pasem transmisyjnym między centrum władzy a „masami”. Samorządy miały tylko wykonywać polecenia władzy, więc de facto ich nie było. „Reforma” administracji z 1975 roku tylko pogłębiła ten proces. Ustanowiono wtedy 49 województw i zlikwidowano powiaty. Pierwszy sekretarz Edward Gierek zorientował się, że 17 województw to zbyt duże jednostki, by mógł je mieć pod polityczną kontrolą. Pozycja sekretarzy wojewódzkich była dla niego, tak jak dla Gomółki, potencjalnym zagrożeniem. 49 małych województw z 49 sekretarzami eliminowało to oddolne zagrożenie. Idea była jedna: usprawnić kontrolę władzy centralnej nad społeczeństwem.
Sytuacja zmieniła się w latach 80.
Pierwsza część dekady to seria politycznych wstrząsów, które jednak zasadniczo nie zmieniły samej struktury ustroju. Dała ona też początek żywiołowo powstałym, nieformalnym lub quasi-formalnym zespołom, które starały się dyskutować na temat możliwych zmian ustrojowych. Wtedy też pojawił się problem samorządu terytorialnego. W swych skutkach najważniejsze było seminarium, które prowa
lub wykup dostęp do wszystkich
artykułów
Każdego tygodnia dołączają do nas nowi użytkownicy, bądź wśród nich!