Ach, co to były za wybory! Wszyscy wygrali.

Jak nigdy wcześniej do urn ruszyły prawdziwe tłumy. Niemal trzy czwarte uprawnionych do głosowania zdecydowało się aktywnie skorzystać z czynnego prawa wyborczego i wyrazić swoją wolę w kwestii tego, która z partii będzie prowadzić nasz kraj w ciągu następnej kadencji parlamentu.
Tłumy przy urnach
Symbolem tego obywatelskiego pospolitego ruszenia stało się wrocławskie osiedle Jagodno, gdzie głosowano jeszcze po 2 w nocy. Podobnie jak mieszkańców innych miejscowości tak i mieszkańców stolicy Dolnego Śląska nie zniechęciła ani ich formuła, czyli głosowanie przede wszystkim na partie, a nie na ludzi, ani praktyczne pozbawienie ich biernego prawa wyborczego, czyli możliwości kandydowania do Sejmu samemu. Również połączenie wyborów z referendum i zaangażowanie partii politycznych w zachęcanie do pobierania lub odmawiania przyjęcia karty referendalnej nie okazało się dla wyborców żadnym „redflagiem”. Wręcz przeciwnie, jak nigdy wcześniej, Polacy ruszyli do lokali wyborczych wierząc w to, że potrafią wskazać tych, którzy powinni rządzić.
Co nietypowe, wygrali niemal wszyscy. I przeciwnicy aktualnego rządu, bo na dziś mają prawo sądzić o zdobyciu większości parlamentarnej, jak i samo Prawo i Sprawiedliwość, które zanotowało najlepszy wynik z wszystkich startujących komitetów. Nawet wymieniana przez wielu jako przegrana Konfederacja de facto zwiększyła swój stan posiadania i zanotowała postęp w porównaniu z poprzednimi wyborami.
Od Sasa do Lasa
Tym samym wygrali socjaliści i liberałowie, konserwatyści i siły postępowe. Przeciwnicy aborcji i jej zwolennicy, nie wyłączając optujących za utrzymaniem obowiązującego kompromisu. Ci, którzy chcą likwidacji 500 +, jego utrzymania oraz ci, którzy nie wyobrażają sobie waloryzacji świadczenia do 800 zł. Wygrali zwolennicy restrykcyjnej polityki budżetowej, końca rozdawnictwa oraz ci, którzy przywileje socjalne uznają za prawa nabyte. Tryumfują zwolennicy podwyższenia wieku emerytalnego, radości nie kryją też wyborcy, którzy nie wyobrażają sobie takiego rozwiązania.
A referendum?
Również nie znajdziemy przegranych. Odpowiedzi były jednoznaczne, zaproponowane tematy zostały rozstrzygnięte niemal prawie jednomyślnie. Co prawda frekwencja nie była taka, jakiej niektórzy oczekiwali, ale i ona zbliżyła się poziomem do tej, która zatwierdziła obowiązującą dzisiaj w Polsce konstytucję. Wszyscy mogą odczuć satysfakcję. Teraz pozostaje spełnić rozbudzone nadzieje i oczekiwania. Coż to będzie za kadencja!
Wykup dostęp do wszystkich artykułów
Każdego tygodnia dołączają do nas nowi czytelnicy zainteresowani efektywnym funkcjonowaniem państwa. Bądź wśród nich.